Przedgórze Sudeckie jest niezwykle interesującym przyrodniczo i historycznie regionem. Mimo to ruch turystyczny koncentruje się tu niemal wyłącznie do Masywu Ślęży. Dlatego też z przyjemnością prezentujemy kolejny obszar godny uwagi – Wzgórza Niemczańskie, rozumiane jako zachodnia część Wzgórz Niemczańsko-Strzelińskich.
Mimo że najbardziej znaną atrakcją Wzgórz Niemczańskich jest arboretum w Wojsławicach koło Niemczy, to my jednak chcielibyśmy zaprezentować ten region nieco inaczej: z perspektywy piechurów przemierzających trasę Łagiewniki – Przystronie – Wzgórza Gumińskie (część północna) – Niemcza – Wzgórza Dębowe – Sienice – Łagiewniki.
26 kwietnia 2020 roku. Sześć dni wcześniej zakończył się bezprecedensowy, ponury i zupełnie bezsensowny okres zamknięcia lasów…
Zmęczeni ostrym lockdownem zapragnęliśmy opuścić Wrocław dla zaczerpnięcia tchu na łonie natury. Ruszamy więc w kraj nasz dolnośląski podreperować kondycję i nabić trochę kilometrów. Licząc się ze zwiększoną ilością turystów w popularnych miejscówkach, wybieramy szlak, na którym nie spodziewamy się pieszych wędrowców. Do tego bardzo blisko Wrocławia. Decyzja pada na fragment Wzgórz Niemczańskich obejmujący Wzgórza Gumińskie i Dębowe.
Tak więc wczesnym rankiem udajemy się do Łagiewnik. Auto zostawiamy na parkingu w pobliżu głównego skrzyżowania. Zanim dobrze się rozpędzimy, idziemy do przystanku autobusowego, uzbrojonego w tabliczki szlakowskazów, żeby zorientować się w czasówkach.
Wybieramy szlak zielony w stronę Niemczy. W Łagiewnikach zawsze byliśmy tylko przejazdem, więc ochoczo korzystamy z okazji i chwilkę kręcimy się przy XV-wiecznym kościele pw. Matki Boskiej Częstochowskiej. Sama budowla nie jest zbyt okazała. Do środka niestety nie możemy wejść. Uwagę zwraca za to prowadząca na teren parafii i cmentarza masywna, charakterystyczna kamienna wieża bramna z nadbudowaną ceglaną dzwonnicą.
Czas się rozruszać, więc wracamy na szlak. Boczną uliczką przemykamy niepewnie wzdłuż „szczurzego” muralu. Dochodzimy do zabudowań gospodarczych dawnego folwarku i wkrótce opuszczamy Łagiewniki.
Nie wiedzieć czemu spodziewaliśmy się, że wejdziemy na drogę gruntową. Przynajmniej tak wyglądało to na mapie, a tu asfalt nówka! No cóż, mówi się trudno… Upodleni uciążliwym lockdownem nie narzekamy! Szosa jest zupełnie pusta, a nad polami skowronki śpiewają jak szalone. Cieszymy się z każdym krokiem, każdym haustem świeżego powietrza. Z radością więc wkraczamy w północną część Wzgórz Gumińskich.
Jakiś kilometr za Łagiewnikami na chwilę schodzimy ze szlaku, żeby oddać się kontemplacjom przyrody nad zbiornikiem retencyjnym na Krzywuli, który niespodziewanie wyłania się zza pagórka. Przewrócone i ogryzione drzewa wskazują, że bobry mają się tu dobrze. I pomyśleć, że za kilka lat w pobliżu będzie biegła trasa S8… Czy skowronkowie będą jeszcze tak radośnie śpiewać?
Pokrzepieni widokami leniwie zbieramy się w dalszą drogę. Wkrótce osiągamy Przystronie. Ze szmatkami na twarzach (taki nakaz) i oszczekiwani przez natrętne kundle, próbujące wgryźć się w nasze łydki, przemierzamy szybko wieś, zatrzymując się dopiero przy podupadłym pałacu i zabudowaniach folwarcznych. Naszą uwagę zwraca przede wszystkim dawna gorzelnia. Rozpoznawczy zwiad szybko nas przekonuje, że budynek w rujnacji nie odbiega od polskiej normy – w środku jest śmietnik.
Opuszczamy wieś. Pod nogami niezmiennie asfalt. Jednak pnąca się delikatnie pod górę droga jest naprawdę malownicza i oferuje nam panoramę Wzgórz Dębowych. Będziemy tam dzisiaj!
Kilkaset metrów za wsią znowu wykonujemy skok w bok w stronę widocznego lasu. Spośród drzew na niewielkim wzgórku wychynęły ruiny XIX-wiecznej kamienno-ceglanej wieży widokowej. Po bliższym zbadaniu okazuje się, że budowla to grożący katastrofą trup. Ale to, co najciekawsze, znajduje się u podstawy ruin. To fragmentarycznie zachowany wał wczesnośredniowiecznego grodziska.
To jednak nie koniec atrakcji. Na mapie, na zachód od wieży i grodziska, zaznaczone są urwiska skalne, a między nimi potok (Krasawa). Dla geologów – używając języka piłkarzy – to dobry prognostyk. I rzeczywiście, w lesie odnajdujemy fantastyczny, głęboki przełom rzeczny o stromych, skalistych zboczach. Miejsce jest niezwykle malownicze. Szybko stwierdzamy, że zasługuje na osobny, bardziej geologiczny wpis na naszym blogu (i taki rzeczywiście powstał: Okruchy raju, czyli rzeczne przełomy Wzgórz Gumińskich). W jarze spędzamy dłuższy czas, chłonąc wczesnowiosenną zieleń i ciszę oraz doznając pewnego rodzaju wzruszenia, co może wskazywać na zatrucie tlenem. Po przymusowym siedzeniu w domu świeże powietrze działa na nasze mózgi niczym Lemowe dobruchany…
Odzyskawszy możność racjonalnego postrzegania świata, poświęcamy chwilę na prace penetracyjne i dokumentacyjne. Tutejsze skały – gnejsy mylonityczne – potwierdzają, że geologicznie jesteśmy na obszarze strefy Niemczy.
Z pewnym ociąganiem wracamy na asfalt, na szczęście na krótko. Zielony szlak znienacka skręca ostro w lewo ku Czarnemu Lasowi.
Teren jest przyjemnie falisty. Koło Goli Dzierżoniowskiej robi się widokowo. Po chwili docieramy do szosy, jednak nasz szlak wiedzie dalej gruntową drogą w dół pośród nieśmiale zieleniących się i zakwitających drzew, wzdłuż rzepakowego pola. Z każdym naszym krokiem Wzgórza Dębowe rosną.
Wkrótce polna ścieżka zamienia się w stary brukowany dukt, doprowadzający nas do Jasinka.
Stamtąd, już po asfalcie, mkniemy do Niemczy, w której zaskakuje nas fragment szlaku wiodący wąską uliczką między dwiema częściami cmentarza.
Niby-cmentarną aleją docieramy do parku ze stawem. Woda i widok na niemczański zamek zachęcają nas do odpoczynku i uzupełnienia kalorii. Miasto pozornie wymarło. Na szczęście widzimy oznaki tlącego się życia społecznego. W pobliżu lokalni smakosze dla kurażu ciągną po bratersku wódeczkę z jednej flaszy, nerwowo się oglądając. Dystans zachowują…
Ruszamy dalej. Przyjemnie jest pokręcić się po zaułkach Niemczy w takiej sennej atmosferze. W jakiś sposób fascynujące są te wąskie uliczki, fragmenty murów miejskich i ten nietypowy podłużny rynek, na terenie którego już przed ponad tysiącem lat funkcjonował gród.
W końcu odnajdujemy ulicę Polną, która wyprowadza nas z miasta. Przekraczamy rzekę Ślęzę, a to znak, że połowę trasy mamy już w nogach i zaczynamy zdobywanie Wzgórz Dębowych – najwyższego pasma Wzgórz Niemczańskich.
Szybko docieramy do Stasina, a tam szlak skierowuje nas w kamienistą, ale widokową drogę wzdłuż pastwisk. Trudno nam nie zatrzymywać się co chwilę, aby objąć wzrokiem panoramę Niemczy na tle Sudetów i Przedgórza Sudeckiego.
Na Rozdrożu nad Niemczą spotykamy się ze szlakiem czerwonym, którym będzie nam towarzyszył już do końca wycieczki. Zagłębiamy się więc ochoczo w las i maszerujemy w stronę drugiego co do wysokości szczytu Wzgórz Dębowych – Starca (345 m n.p.m.).
Na Przełęczy pod Starcem żegnamy się definitywnie z zielonym szlakiem, który skręca w stronę Żelowic. A my zgodnie z czerwonymi znakami zdobywamy Tylną Dębową Górę (334 m n.p.m.), a następnie prawie zdobywamy Przednią Dębową Górę (312 m n.p.m.). Szlak jak na złość wiedzie nieco poniżej tego ostatniego szczytu.
Powoli żegnamy się z urokliwymi Wzgórzami Dębowymi. Ale te szykują dla nas na otarcie łez niespodziankę w postaci szerokiej panoramy Wzgórz Strzelińskich, Masywu Ślęży i Równiny Wrocławskiej.
Nieco podbudowani na duchu dochodzimy do szosy łączącej Księginice Wielkie i Łagiewniki. Kierujemy się w stronę tej ostatniej miejscowości, tak więc przed nami około trzech kilometrów po asfalcie. Musimy jeszcze przejść przez Sienice. Po drodze nie możemy się oprzeć spenetrowaniu opuszczonego kamieniołomu, gdzie identyfikujemy łupki łyszczykowe. Wszak Wzgórza Dębowe leżą w obrębie metamorficznego pasma Kamieńca.
Za Sienicami znowu wpadamy na gruntową drogę. Rozległe płaskie pola i wysokie trawy doprowadzają nas niemal do mety.
W samochodzie stwierdzamy, że nasza wycieczka wymaga jakiegoś mocnego finałowego akcentu, który tematycznie uzupełniłby całość. Skoro widzieliśmy dziś już jeden przełom rzeczny, postanawiamy odwiedzić też i drugi, bardziej znany – Przełom Piekielnego Potoku koło Gilowa – oraz położony nad nim wczesnośredniowieczny gród. Ale o nich możecie przeczytać we wcześniej przywołanym wpisie (Okruchy raju, czyli rzeczne przełomy Wzgórz Gumińskich)…
Podsumowując:
Trasa: 26-27 km + ok. 2 km koło Gilowa.
Zalety: trasa kondycyjnie niewymagająca, bardzo widokowa i zróżnicowana; po drodze trochę zabytków i atrakcji przyrodniczych; dobrze oznakowane szlaki; trasa jak najbardziej nadaje się też na rower; trasę można rozbić na dwa osobne fragmenty o podobnej długości: Łagiewniki – Niemcza (przez północną część Wzgórz Gumińskich) i Niemcza – Łagiewniki (przez Wzgórza Dębowe).
Wady: długie odcinki asfaltowe, mało lasów (niecałe 30% szlaku prowadzi przez tereny leśne).
przyrodniczo.pl
Na końcowym fragmencie wycieczki mijacie Górę Drzymały. Warto podejść tam na przełomie maja i czerwca bo jest to miejsce pięknej populacji dziewanny fioletowej. Rzadkiego i chronionego gatunku. Dziewannie towarzyszy róża francuska, goździk kartuzek i inne kserotermiczne gatunku. Natomiast na skale proterozoicznych łupków łyszczykowych rosną czosnki skalne i zanokcice północne. Ten fragment Wzgórz Niemczańskich to prawdziwa perełka botaniczna 🙂
Tomasz Pawlik - Agatowcy
O, warto wiedzieć. Dziękuję za cenne informacje. Mamy w planach znowu pojawić w tamtych okolicach tej wiosny, więc na pewno zwrócimy też uwagę na florę i pewnie zahaczymy o Górę Drzymały. Mam też takie niejasne skojarzenia botanicznego laika i może się mylę, ale zanokcica północna kojarzy mi się z czymś bardzo rzadkim… Więc czy ten obszar nie powinien być objęty jakąś szczególną formą ochrony właśnie ze względu na te rośliny? Z tego, co pamiętam, to w tym starym kamieniołomie łupków było sporo śmieci, również na samych półkach skalnych – flaszki, worki, szmaty itp. Chociaż, znając życie, jakaś czerwona tabliczka raczej nie powstrzyma lokalnego brudasa przed pozbyciem się odpadów…