Dwa poprzednie teksty poświęciliśmy geologicznym ciekawostkom z Kotliny Jeleniogórskiej. Zarówno plenerowy przekrój geologiczny jak i fenomenalną Witoszę odwiedziliśmy w czasie jednego wypadu na Wzgórza Łomnickie. Ale oba miejsca nie wyczerpują listy krajoznawczych smaczków tego regionu…
We Wzgórza Łomnickie zagnało nas z powodu nieodpartej potrzeby poszukiwaniu tras niebanalnych i mało uczęszczanych. Jest to pasmo niewysokich wzniesień leżące w centralnej części Kotliny Jeleniogórskiej między Obniżeniem Jeleniej Góry a Karkonoszami. Pomysł okazał się trafiony w punkt pod względem naszych oczekiwań. Niewielka ilość turystów wespół z geologicznymi atrakcjami oraz ujmującymi widokami stawia pokonaną trasę w czołówce najciekawszych szlaków, jakie przemierzyliśmy ostatnimi czasy.
Zapraszamy do przeczytania naszej relacji z pieszej wędrówki po tym terenie!
Trasa: Jelenia Góra – Staniszów – Marczyce – Cieplice
Na Czarcią Ambonę
Punktem startowym jest dworzec PKP Jelenia Góra, gdzie łapiemy żółty szlak. Podążając nim, zdobywamy błyskawicznie pierwsze wzniesienie na trasie – Parkową (382 m n.p.m), która stanowi najbardziej na północ wysunięty szczyt Wzgórz Łomnickich. Wierzchołek wieńczy skałka granitowa, Czarcia Ambona, z dobrze widocznym ciosem pokładowym (połogim). Mniej wyraźny natomiast jest tu system spękań prostokątnych, pionowych, tak typowych dla granitów karkonoskich. Na skałkach zachowały się resztki budowli. W kilku źródłach znaleźliśmy informację, że to bunkier, którego zadaniem było blokowanie dostępu do dworca. Co ciekawe, u północnych podnóży Parkowej, tuż przy ulicy Krakowskiej, znajduje się wykuty w skale schron przeciwlotniczy.
Z Parkowej przemieszczamy się osiedlem ku Wzgórzu Partyzantów i – niech to licho! – pomijamy po drodze Kamienistą (412 m n.p.m.). Ją także wieńczy, ponoć, okazała formacja granitowych skałek ostańcowych (zobacz tutaj), które do 1945 roku stanowiły pomnik przyrody oraz chętnie odwiedzany punkt widokowy. Niestety żółty szlak nie prowadzi bezpośrednio przez szczyt Kamienistej, stąd nasze przykre przeoczenie.
Wzgórze Partyzantów (412 m n.p.m.) pokonujemy wschodnim zboczem, nie zdobywając wierzchołka. Uroku temu miejscu również dodają niewielkie skałki oraz blokowiska.
Szubienica i przekrój geologiczny
Kolejny kilkusetmetrowy skok przez działki i zabudowania i docieramy do Wzgórza Kościuszki (400 m n.p.m.). Wzniesienie to jest całkowicie zaadaptowane na park miejski, częściowo o charakterze leśnym. Bogata sieć ścieżek pozwala na delektowanie się zielenią oraz poszukiwaniem rzadkich gatunków drzew. Na chwilę więc zapuszczamy się w parkowe ostępy, aby zdobyć szczyt wzniesienia. A tam czeka na nas archeologiczna ciekawostka – fundament szubienicy z XVI wieku. Zresztą pierwotnie wzniesienie nosiło nazwę nawiązującą do tego obiektu – Galgenberg. Szubienicę rozebrano w 1778 roku. Jak wynika z kronikarskich zapisków, w czasie funkcjonowania obiekt obsłużył co najmniej 37 skazańców. Pozostałości szubienicy odkryto w 2012 roku w czasie prac archeologicznych podczas renowacji parku. Obiekt miał średnicę ok. 5 m. W czasie wykopalisk oprócz rozmaitych artefaktów w szubienicy odkopano także ludzkie szczątki. Tak więc jeleniogórska szubienica nie była tylko straszakiem na pokaz.
Spod szubienicy leśno-parkowymi ścieżkami wracamy do żółtego szlaku, mijając po drodze piaskowcowy obelisk poświęcony żonie burmistrza Jeleniej Góry Johanna Christopha Schönaua, który pod koniec XVIII wieku stworzył opisywany park.
Zanim opuścimy Wzgórze Kościuszki, koniecznie chcemy zobaczyć jeszcze jedną atrakcję historyczną, ale i geologiczną jednocześnie. To pochodzący z 1902 roku plenerowy przekrój geologiczny przez Sudety Zachodnie. Szczegółowo opisaliśmy go tutaj.
Dwór Schaffgotschów
Ze Wzgórza Kościuszki ruszamy w dalszą trasę ku kolejnym kulminacjom Wzgórz Łomnickich. Czeka nas jednak trzykilometrowy odcinek po asfalcie przez osiedle Czarne (dawna wieś, włączona w granice Jeleniej Góry w 1973 roku).
Po drodze mijamy wzniesienie Złomy, będące niegdyś również popularnym miejscem spacerowym, dziś totalnie zapomnianym. My również nie zamierzamy tego dnia zdobywać Złomów, chcąc jak najszybciej przemierzyć obszar zabudowany. Zatrzymujemy się tylko na moment przy szesnastowiecznym, renesansowym dworze Czarne, wybudowanym przez Schaffgotschów, niegdyś najzamożniejszy ród w tym regionie.
Boski Tron cesarzy nad odstojnikiem
W Czarnem postanawiamy zrobić skok w bok. Opuszczamy więc na jakiś czas szlak żółty na rzecz czarnego, którym chcemy dotrzeć do kolejnego interesującego nas wzniesienia. Skoro przez nieuwagę przeoczyliśmy Kamienistą, to nie możemy pominąć Skalistej (457 m n.p.m.), wieńczącej niewielki masyw zwany Kopkami. Podczas marszu podziwiamy rozległą panoramę z charakterystycznymi ostańcowymi wzniesieniami granitowych gór wyspowych, tak typowych dla Kotliny Jeleniogórskiej. I pomyśleć, że początki rozwoju takiego krajobrazu sięgają kilkudziesięciu milionów lat wstecz, kiedy ten obszar Europy znajdował się w zasięgu ciepłego i bardzo wilgotnego klimatu…
Zanurzeni w rozmyślaniach o geologicznej przeszłości docieramy do lasu porastającego Kopki. Po drodze mijamy stare wyrobiska granitu. Czarny szlak omija Skalistą od południa. Na jej szczyt prowadzi ścieżyna, która jednak okazała się dość mocno zarośnięta. Wracamy więc na szlak, którym docieramy do Skał Wilhelma. Formacja ta to typowe dla obszaru karkonoskiego skałki ostańcowe, na kształt których bezpośredni wpływ miał system spękań ciosowych, z dominującym systemem ciosu prostokątnego. Stąd też tutejszy granit rozpada się na prostopadłościenne bloki.
Obecnie Skały Wilhelma skrywa las. Jednak drzewiej ta efektowna formacja skalna była dobrze widoczne z daleka. Stanowiła też znakomity punkt widokowy. Pierwotnie nosiła patetyczną, jak to u Germańców, nazwę Tron Bogów (niem. Göttersitz). W 1888 roku. na najwyższej skałce zamontowano płytę z inskrypcją upamiętniającą cesarza Fryderyka III von Hohenzollerna i medalionem z jego profilem. Płyta z napisem co prawda jeszcze wisi, ale po fizys władcy niemieckiego została tylko dziura. Obecna nazwa skał z kolei nawiązuje do syna Fryderyka III – Wilhelma II, ostatniego cesarza Niemiec i króla Prus.
Ze Skał Wilhelma idziemy jeszcze kawałek czarnym szlakiem, po czym skręcamy w nieoznakowaną ścieżkę. Dochodzimy nią do wałów zrekultywowanego odstojnika odpadów dawnej fabryki celulozy i włókien sztucznych Celwiskoza z Jeleniej Góry, działającej do końca lat 80. poprzedniego wieku. Obecnie zbiornik porasta roślinność, częściowo także zalany bywa wodą. Gdyby nie tablice ostrzegawcze (i mapa), trudno byłoby nam się zorientować, że mijamy taki obiekt. Zwłaszcza że z powodu suszy po wodzie ani śladu… Gdy opuszczamy zagajnik porastający wał, czeka na nas kolejny ładny widok na okolicę.
Ku granitowym jaskiniom
Docieramy ponownie do żółtego szlaku. Szybko opuszczamy zabudowania i wkraczamy w niezwykle malowniczy zakątek Wzgórz Łomnickich. Droga wspina się teraz łagodnie między wzniesieniami Garbów, Popiela, Gołębnika i Żeleźniaka, oferując nie tylko ujmujące widoki, ale i trochę zbawiennego w ten lipcowy czas cienia.
Żółty szlak doprowadza nas do największego, jak dla nas, hitu na szlaku – góry Witoszy (484 m n.p.m.). Na szczyt wspinamy się po jej wschodnich zboczach. Trochę błądzimy po zaroślach, w których tracimy z oczu oznaczenia szlaku. W końcu odnajdujemy właściwą ścieżynę i docieramy do skałki Bułka. Nazwa dobrze obrazuje jej wygląd. Stąd z kolei czeka nas dość strome i niestety mocno zarośnięte podejście. Wierzchołek Witoszy to znakomity punkt widokowy na Karkonosze i leżący u jej stóp Staniszów. Dla polepszenia widoczności warto wspiąć się na cokół wysadzonego w 1945 roku pomnika Bismarcka.
Ze szczytu szlak wiedzie poprzez efektowne i niezwykle interesujące geologicznie skały granitowe i rumowiska bloków. Utworzyły się wśród nich liczne schrony, tunele i jaskinie szczelinowe i rumowiskowe, które opisywaliśmy szczegółowo w poprzednim tekście (tutaj). Warto wspomnieć o jaskiniach Pustelnia, Ucho Igielne czy Skalna Komora. Piorunujące wrażenie robi potężna skalna ściana na zachodnim stoku, pod którą bezpośrednio poprowadzono szlak. Nie możemy oprzeć się w żaden sposób urokowi Witoszy, więc dłuższy czas eksplorujemy jej zakamarki.
Po zejściu z Witoszy wkraczamy do Staniszowa. Mijamy budynek dworu z końca XVIII wieku oraz otoczony kamiennym murem kościół Przemienienia Pańskiego z XV/XVI wieku o charakterze obronnym.
Piękne widoki z brzydkiego niby-zamku
Ze Staniszowa żółty szlak doprowadza nas na Grodną (504 m n.p.m.) – najwyższy szczyt Wzgórz Łomnickich. To najbardziej znany punkt widokowy Kotliny Jeleniogórskiej, co potwierdza też coraz większa ilość turystów, których napotykamy po drodze. Na szczycie Grodnej znajduje się niby-gotycka budowla z 1806 roku, określana jako Zamek Księcia Henryka. Estetyka zameczku jest cokolwiek dyskusyjna. Nam ten obiekt wydaje się kiczowaty… Ze względu na coraz większy tłum i kolejkę darujemy sobie wejście na wieżę, delektując się wyłącznie widokiem spod budowli. Na szczycie nie zabawiamy zresztą długo, uciekając w niebieski szlak w stronę Marczyc. Potrzebując jednak nieco odpoczynku, zatrzymujemy się tuż poniżej szczytu Grodnej na Skalnym Urwisku. Jest tu pusto i cicho, więc regenerujemy się dłuższą chwilę, spoglądając na Karkonosze i zbiornik Sosnówka. Po zasłużonym odpoczynku schodzimy do Marczyc.
Morskie Oko i wieża na cześć
Z Marczyc kierujemy się do Cieplic. Tu jednak opuszczamy niebieski szlak i wędrujemy ku wzgórzu Chmielnik (422 m n.p.m.). U jego podnóża dochodzimy do wyznakowanej czerwono ścieżki spacerowej dookoła Cieplic. Wybieramy jej wschodnią część, która wydaje nam się ciekawsza.
Ścieżka doprowadza nas do Morskiego Oka – starego kamieniołomu granitu, a następnie na Sołtysią (434 m n.p.m.), gdzie najpierw zaliczamy skalny punkt widokowy na jej południowo-wschodnim zboczu, a następnie zdobywamy niedawno odnowioną i udostępnioną turystom wieżę widokową z 1895 roku, wybudowaną – a jakże – ku czci cesarza Fryderyka III. Po zejściu z Sołtysiej ciśniemy już na dworzec PKP w Cieplicach, gdzie kończymy marszrutę.
Trasa okazała się niezwykle bogata w atrakcje przyrodnicze i historyczne. Co prawda dłuższe odcinki asfaltowe i przejścia przez tereny zabudowane, zwłaszcza w północnej części, mogą wydawać się nieco odstraszające czy zniechęcające, to jednak piękne widoki czy efektowne formacje skałek rekompensują z nawiązką tę niedogodność. Biorąc pod uwagę jednak cały szlak, trzeba podkreślić jego duże zróżnicowanie krajobrazowe i morfologiczne. Na pewno nie można się na nim nudzić.
Dodaj komentarz