Polska nie obfituje w jaskinie. Niemniej jednak są – głównie w obszarach górskich i wyżynnych. To chyba nikogo nie dziwi. Ale kto, do licha, kojarzy jakieś jaskinie w nizinnej części Polski? A jednak takowe tam istnieją, co może wywołać u co poniektórych konfuzję. Najciekawszym z takich obiektów są Groty Mechowskie, położone raptem kilka kilometrów na zachód od Pucka. Zamiast więc piec sadełko w letni skwar na plażach Pomorza warto dla odmiany dogłębniej – dosłownie – poznać tę fascynującą część Polski. A więc ruszamy na Kaszuby do Mechowa…
Nie tylko kras
Pod pojęciem jaskini rozumie się naturalną próżnię w skale lub zespół takich pustek o rozmiarach umożliwiających penetrację przez człowieka. Najbardziej typowe jaskinie związane są z krasem (rozpuszczaniem) skał węglanowych, np. wapieni, czy siarczanowych, jak gipsy. Niemniej jednak w geologii wyróżnia się także jaskinie niekrasowe: tektoniczne, grawitacyjne, lodowcowe, lawowe, wietrzeniowo-erozyjne oraz pseudokrasowe, w powstawaniu których główną rolę odgrywa zjawisko sufozji. I to właśnie o tym ostatnim typie będzie mowa. Warto również dodać, gwoli ścisłości, że jaskinia to określenie dość szerokie, obejmujące też szczeliny, kominy, schroniska, tunele, studnie, niektóre okapy czy głębokie okna skalne.
Największa, lecz niejedyna
Groty Mechowskie są wbrew nazwie pojedynczym obiektem, choć o kilku wejściach. To największa odkryta dotąd na Niżu Polskim jaskinia. Ze względu na rozmiar stanowi dużą przyrodniczą osobliwość nie tylko w skali kraju, ale i całego Niżu Środkowoeuropejskiego. Zaznaczmy jednak, że jaskiń o podobnej genezie jest w Polsce jeszcze kilkanaście, choć oczywiście znacznie ustępują rozmiarami tej z Mechowa. Do najciekawszych należą m. in. Jaskinia Goryla (Gdynia), Jaskinia Klonowa (Grudziądz), Jaskinie Bajka I i Bajka II (Gądecz koło Bydgoszczy) czy Groty Mirochowskie (rezerwat Lubygość, gmina Kartuzy). Pojedyncze obiekty tego typu znane są także z obszaru Niemiec.
No dobrze, do rzeczy. Zobaczmy więc, jakież to fascynujące zjawiska doprowadziły do powstania wywołanych do odpowiedzi unikatowych Grot Mechowskich…
Piaskowce w piasku
Zacznijmy od plejstoceńskiego lądolodu, który wtargnął był z północy na spory kawałek Europy. Większa część naszego kraju nosi wyraźne piętno tego zlodowacenia. Po okresie plejstoceńskim pozostały olbrzymie ilości glin morenowych, osadów rzeczno-lodowcowych oraz eolicznych, które kształtują, niekiedy spektakularnie, krajobraz Niżu Polskiego. Nie są to jednak skały lite, z którymi kojarzyłyby nam się w pierwszej kolejności jaskinie. Jak więc mogło dojść do utworzenia się w nich Grot Mechowskich? I tu musimy przyjrzeć się bliżej podłożu geologicznemu.
Lądolód zlodowacenia północnopolskiego fazy gardzieńskiej pozostawił po sobie pakiet glin zwałowych. Po wycofaniu się lodu (jakieś 11 tys. lat temu) gliny, podlegając procesom konsolidacji i diagenezy, popękały, co umożliwiło przenikanie przez nie wody do zalegających poniżej warstw piaszczysto-żwirowych, naniesionych wcześniej przez rzeki polodowcowe. I tu leży klucz do rozwiązania zagadki. Zaznaczmy, że plejstoceńskie gliny morenowe bogate są we fragmenty skandynawskich skał węglanowych (wapieni). Agresywna, zawierająca CO2 woda opadowa, wnikając w gliny, z łatwością rozpuszczała te wapienne skały. W ten sposób roztwór nasycał się kwaśnym węglanem wapnia, który następnie wytrącał się jako kalcyt w niżej położonych piaskach i żwirach, impregnując je i utwardzając. W ten sposób utworzyły się specyficzne piaskowce i zlepieńce. Oczywiście zjawisko to nie zachodziło równomiernie w całym osadzie. W efekcie więc powstawały spojone węglanem wapnia soczewy i kolumny w otoczeniu materiału luźnego.
Erozja-sufozja-człowiek
Kolejny etap formowania się jaskini w Mechowie wiążę się z procesami erozji i rozcinania powierzchni terenu przez cieki wodne. Przepływający w pobliżu potok wcinał się coraz głębiej w podłoże gruntowe, aż doszło do odsłonięcia wspomnianych częściowo scementowanych warstw piaskowo-żwirowych. Wówczas do gry wchodzi zjawisko sufozji, czyli wymywania cząstek skały przez wodę. Wskutek usuwania luźnego osadu pustki stopniowo się poszerzały, a odporniejsze stwardniałe kolumny ulegały odpreparowaniu.
Przyroda zrobiła, ile mogła, a na scenę wkracza wszędobylski człowiek. Nie wiemy, jak Groty Mechowskie wyglądały, zanim w ogóle zostały odkryte i nazwane. Nie ulega wątpliwości, że ostateczny kształt pieczara zawdzięcza właśnie człowiekowi, który część komór po prostu powiększył w czasie eksploracji. Ale również i jaskinię ratował, bo ta kilkukrotnie próbowała się zawalić…
Pod specjalną kuratelą
Nie wiadomo oczywiście, kiedy dokładnie człowiek odkrył grotę w Mechowie. Na pewno stało się to dużo wcześniej niż rozpoczyna się jej oficjalna, czyli pisana historia. A nastąpiło to w 1818 roku, kiedy mierniczy o nazwisku Heue natknął się na ten unikatowy obiekt podczas pomiarów geodezyjnych. Pierwszy dokładny opis mechowskiej jaskini wykonali w 1829 roku Radca Miasta Gdańska Kleefeld oraz profesor Wrede z Królewca. Z tych najwcześniejszych opisów wiadomo, że jaskinia wyglądała wówczas nieco inaczej: była trochę dłuższa (mierzyła ok. 70 metrów długości) i miała dwa dodatkowe wejścia. Poza tym dno jaskini w partii przyotworowej znajdowało się o ok. 1 metr niżej niż obecnie. Różnicę tę w późniejszych czasach zniwelowano, aby ułatwić dostęp do groty. Jaskinię częściowo wypełniało namulisko, w którym znaleziono m.in. kości zwierząt oraz fragmenty kopalnego drewna, a nawet kawałek bursztynu.
Przełomowy okazał się początek XX wieku. W 1908 roku pruskie władze regionalne uznały mechowską jaskinię za pomnik przyrody. W 1910 roku wykupiono z rąk prywatnych działkę, na której znajduje się grota. Umożliwiło to podjęcie działań zabezpieczających tę geologiczną osobliwość. Po drugiej wojnie światowej polska administracja również nie zapomniała o Grotach Mechowskich. W 1948 roku przeprowadzono kolejne prace restauracyjne, a w 1955 roku obiekt znalazł się w rejestrze obiektów prawnie chronionych jako pomnik przyrody nieożywionej. Ostateczny kształt grota zawdzięcza zaawansowanym robotom ratowniczym i zabezpieczającym wykonanym w ostatnim dwudziestoleciu poprzedniego wieku. W latach 80-tych, po uprzednim zawaleniu, m.in. odkopano komory, wzmocniono strop i „odbudowano” niektóre kolumny. Natomiast pod koniec lat dziewięćdziesiątych postarano się o odwodnienie skarpy znajdującej się powyżej, poszerzono wejścia do jaskini i główny korytarz.
Kolumny i nacieki za kratkami
Grota z zewnątrz wita nas okazałą kolumnadą tworzącą liczne okna i prześwity i podtrzymującą okap. Dwa największe otwory robią dziś za wejście i wyjście z jaskini. Wysokość największych kolumn dochodzi do 1,5-2 metrów. Korytarz prowadzi nas do niskiej salki, którą miejscami pokonać trzeba w pozycji mało godnej, bo w kucki.
Z salki w kierunku północnym odbija niski tunel, który obecnie jest jednak niedostępny do zwiedzania ze względu na niebezpieczeństwo zawalenia. Wejście do niego zostało w związku z tym zakratowane. A byłoby na co popatrzeć. W tej części jaskini uformowała się bowiem ciekawa i bogata szata naciekowa, którą dziś podziwiać można wyłącznie dzięki dostępnej dokumentacji zdjęciowej. Niezbyt okazałe przykłady kalcytowych nacieków zobaczyć można na stropie salki.
Niezwykłe wrażenie robi zachowana w zlityfikowanych skałach pierwotna struktura osadu w postaci przekątnego warstwowania. Ukośnie ułożone laminy gruboziarnistego piaskowca tworzą pakiety, różniące się kątem i kierunkiem nachylenia. Taka struktura osadu to dla geologów istotny wskaźnik kierunku przepływu dawnych rzek.
Długość jaskini to 61 metrów, ale tylko ok. 30 metrów jest obecnie udostępniona zwiedzającym, co czyni ją najkrótszą podziemną trasą turystyczną. Przejście zajmuje raptem kilka minut, jednak będąc na Kaszubach warto pofatygować się, aby zobaczyć ten jeden z najciekawszych krajowych pomników przyrody.
Krzysztof Drop
Bardzo ciekawy artykuł. Nie miałem pojęcia o takich jaskiniach na Niżu. Dzięki.
Tomasz Pawlik - Agatowcy
Dziękuję. A jednak Niż potrafi zaskoczyć:0