Samochwalstwo to grzech, ale koniecznie chcemy się podzielić dobrą nowiną!
Mimo pandemii i związanych z nią nieprzyjemności końcówka marca przyniosła nam też nieco mineralogicznych radości. A wszystko za sprawą niepozornych różowych ziarenek wyłuskanych z niemałym mozołem z osadów równie niepozornego potoku Maruszka koło Sławniowic na Opolszczyźnie. Ziarenka okazały się na tyle frapujące, że stały się bohaterem zbiorowym pewnej publikacji naukowej…
Tak się złożyło, że AGATOWCY.COM.PL są częściowo w tę aferę zamieszani. Po raz kolejny wespół w zespół z kolegą Krzyśkiem Łobosem, będącym spiritus movens całego przedsięwzięcia, zaistnieliśmy na łamach Przeglądu Geologicznego (vol. 69, nr 3, 2021), gdzie zamieściliśmy nasz wspólny artykuł na temat nowego polskiego stanowiska występowania rubinów (tekst dostępny tutaj).
O rubinach słyszał każdy, choć może nie każdy wie, czym są. Spieszymy z wyjaśnieniem. Rubin to rzadka czerwona, purpurowa bądź różowa odmiana korundu (tlenku glinu), niezwykle ceniona w jubilerstwie. Barwa rubinu wynika z obecności chromu w sieci krystalicznej. Metal ten częściowo, w ilościach rzędu 0,1-3%, podstawia w strukturze glin. Intensywność i odcień barwy rubinu zależą od zawartości chromu, ale także od domieszek innych metali, np. żelaza czy wanadu. Najsłynniejsze złoża rubinów najwyższej jakości znajdują się m.in. w Myanmarze, na Sri Lance, w Pakistanie, Tajlandii czy Wietnamie.
W Polsce nie spotyka się zbyt wielu wystąpień tej odmiany korundu. Można ją znaleźć przede wszystkim w osadach Izerki, Kwisy i w piaskach złotonośnych w okolicach Złotoryi. Natomiast jeśli chodzi o rubin w skale macierzystej, to jedyną oficjalnie udokumentowaną krajową lokalizacją jest Bystrzyca Górna w Górach Sowich, gdzie minerał ten znany jest z bardzo specyficznych skał metamorficznych – eklogitów. Teraz do tego zestawu rubinowych “miejscówek” dochodzą Sławniowice, a właściwie płynący w ich w sąsiedztwie (nieco na wschód) niewielki potok Maruszka.
Wspomniana rzeczułka przepływa bezpośrednio przez obszar złoża znanych i cenionych sławniowickich marmurów. I właśnie ich okruchy dominują w aluwiach Maruszki. Stąd też, biorąc pod uwagę obserwacje terenowe, postawiliśmy tezę, że opisane przez nas rubiny mogą pochodzić właśnie z tych skał. Zresztą występowanie rubinów w marmurach nie jest zjawiskiem rzadkim. Wiele ważnych złóż tego pięknego minerału związanych jest ze zmetamorfizowanymi skałami węglanowymi (np. Jegdalek w Afganistanie, Mogok w Myanmarze czy Luc Yen-Yen Bai w Wietnamie). Nasza teza, rzecz jasna, wymaga jeszcze potwierdzenia poprzez bardziej dogłębne studia petrograficzne. Oczywiście nie można wykluczyć definitywnie związku odkrytych korundów z innymi skałami metamorficznymi współwystępującymi w złożu (łupkami krystalicznymi i paragnejsami). Na razie jednak obstajemy przy naszym założeniu i sławniowickie marmury traktujemy jako rubinonośne.
Przyjrzyjmy się w końcu samym rubinom. Są bardzo niepozorne – zwykle osiągają wielkość do 0,5 – 3 mm, maksymalnie dochodząc do 4,5 mm. Jak wspomnieliśmy wcześniej, w aluwiach Maruszki występują w formie słabo obtoczonych, często kanciastych ziaren, choć zdarzają się także i kryształki o charakterystycznym dla korundu beczułkowatym pokroju. Stopień obtoczenia i kształt ziaren wskazują, że rubiny nie przywędrowały z daleka (zresztą nie pozwala na to długość Maruszki), ale raczej pochodzą ze skał lokalnych, czyli praktycznie z obszaru złoża.
Zwykle rubiny te są bladoróżowe, ale bywają też okazy o soczystszym wybarwieniu. Najładniejsze są różowofioletowe i różowoniebieskawe. Zdarzają się też korundy niemal czarne… Oczywiście w tym przypadku wynika to po prostu z dużej ilości wrostków, prawdopodobnie ilmenitu.
Warto jeszcze dodać, że rubiny wykazują dość intensywną czerwoną luminescencję (świecenie) w świetle UV. Cecha ta okazała się kluczowa i niezwykle pomocna przy odnajdywaniu interesujących nas ziarenek w szlichu (szlich to rodzaj próbki mineralogicznej w postaci koncentratu minerałów o ciężkich, a więc od dużej gęstości).
Udokumentowane przez nas rubiny ze Sławniowic mają jedną zasadniczą wadę – jest ich mało. Może dlatego przez 700 lat eksploatacji sławniowickich marmurów nikt się na nie nie natknął i nie ma też o nich słowa w opracowaniach mineralogicznych i petrograficznych skał tamtego rejonu. Nasz materiał badawczy liczył raptem dwadzieścia parę ziarenek. Ich pozyskanie stanowi zasługę Krzysztofa, bohatersko stawiającego czoło (i nie tylko) nietaktownym i haniebnym zachowaniom komarzyc w trakcie przepłukiwania osadu z potoku, a potem tracącego wzrok przy lampie UV podczas wybieraniu ziarenek ze szlichu. Ale co zrobić? Mineralogiczna pasja to przewlekła choroba i trzeba z nią żyć…
Nie będziemy się tu rozwodzić szeroko nad sytuacją geologiczną opisywanych rubinów i szczegółami technicznymi badań. Zainteresowanych gorąco zachęcamy do lektury przytoczonego we wstępie artykułu w Przeglądzie Geologicznym.
A wszystkim poszukiwaczom minerałów oraz czytelnikom AGATOWCÓW.PL życzymy deszczu rubinów…
Kamila
Piękne 🙂 Szkoda ze takie maleńkie.